Przez ostatnie pół roku przeszedłem przez trudny psychicznie okres, kiedy w tle działy się dziesiątki wydarzeń, którymi lepiej się nie dzielić i załatwiać je wewnętrznie. Podczas tej przerwy zyskałem dużo czasu na przemyślenie podstawowych kwestii. Na wiele z nich mam teraz odpowiedzi, ale w przypadku pozostałych zrozumiałem, że konkretna odpowiedź nie ma aż tak dużego znaczenia i lepiej zostawić sprawy otwarte takimi, jakie są. Zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie - nie zawsze dobre, ale stabilne.
Podczas tego hiatusu doświadczyłem również wydarzeń i realizacji, którymi nie chcę się z Wami dzielić.
Jeśli masz trochę czasu, to chętnie przejdę wspólnie przez przynajmniej kilka tematów, które powinny znaleźć się w tym poście. Kilka z nich było przedmiotem przerwy, która pomogła na nowo odkryć wewnętrzny spokój.
Zastanawiałam się, na ilu kontaktach, które znam tylko jako ikonę gdzieś w internecie, może zależeć człowiekowi i kto jest prawdziwym przyjacielem. Pewnego dnia po prostu zdezaktywowałem swoje konto użytkownika tutaj na Facebooku, ale z opcją napisania prywatnej wiadomości przez Messengera. Nagle z 20 sprawdzonych wiadomości dziennie przeszło do 5 wiadomości w miesiącu, gdzie ktoś napisał, bo sobie przypomniał. Wtedy można zacząć myśleć, że nikt za tobą nie tęskni i faktycznie trzeba ciągle przypominać i narzucać. Nie cieszę się z tej gry.
Wniosek: ludzie często tak naprawdę nie interesują się internetem i konsumują Twoje treści powierzchownie. Ludzie są bardzo selektywni co do tego, co czytają i można uzyskać zbudowaną reputację z dnia na dzień. Polubienia, udostępnienia i komentarze w mediach społecznościowych nie odzwierciedlają rzeczywistości naszego świata. Internetowi przyjaciele nie są twoimi prawdziwymi przyjaciółmi. Nie inwestuj swojego czasu w działania, które nie przynoszą prawie żadnych rezultatów i nie mogą przynieść Ci korzyści w przyszłości. Jeśli tworzysz treści na portale społecznościowe, to powodem, dla którego ludzie będą do Ciebie pisać, jest głównie to, że sami czegoś potrzebują, ale nie dostarczają w zamian żadnej wartości. Odpowiadanie na takie wiadomości w dłuższej perspektywie przyniesie Ci stosunkowo niewiele.
Czy to kontakty biznesowe, czy przyjaciele i możliwości. W ciągu 10 lat korzystania z mediów społecznościowych, zdobyłem tylko 3 istotnych klientów/kontakty z mediów społecznościowych. Wszystko inne pochodziło z innych źródeł, takich jak sieć, osobiste referencje lub spotkania w świecie rzeczywistym. Ludzie często przeceniają serwisy społecznościowe.
Bardzo mało osób dzieli się tym, co naprawdę się dzieje i co myśli. W szczególności widzę Instagram bardziej jako pokazanie życiowych osiągnięć, gdzie ludzie lubią nawzajem swoje zdjęcia z poczuciem, że też chcieliby tak żyć.
Dla mnie sensowniejsze jest nie bawienie się w maskę i dzielenie się rzeczami takimi, jakie są. Wiem, że dzielenie się negatywnymi rzeczami jest często powodem, dla którego przestaję śledzić konkretne osoby, z drugiej strony czyni nas to prawdziwymi ludźmi.
W tym roku bardzo skupiam się na realnych doświadczeniach i naprawdę warto. Polecam spróbować. ;)
Można podzielić ludzi na grupy "Twórców" i "Konsumentów" z bardzo grubym filtrem. Dla mnie osobiście pierwsza grupa jest ciekawsza, bo wnosi realną wartość i posuwa świat do przodu. Wiem, że nie każdy chce tworzyć rzeczy i posuwać sprawy do przodu, co jest jak najbardziej słusznym poglądem na życie, ale dość nudnym.
Przed moim hiatusem od mediów społecznościowych bardzo źle znosiłam krytyczne komentarze, których zaczęło przybywać. Z jednej strony wciąż chce się potwierdzać swoje opinie i światopogląd, z drugiej nie chce się żyć w świecie, w którym za każdym razem się próbuje i dostaje krytykę.
Wnioski. Nie każda krytyka jest pomocna. Przy ocenie informacji zwrotnej największy nacisk kładę na to, kto pisze komentarz, a nie na jego faktyczną treść. Teoretycznie może to oznaczać ignorowanie osoby, która ma rację, ale jest nieistotna - z drugiej strony takich przypadków jest tak mało, że nie ma sensu recenzować wszystkiego z tego powodu. Doskonale radzę sobie z moderowaniem dyskusji. Lubię chodzić do sieci, gdzie są ludzie, którzy potrafią uargumentować swój punkt widzenia i możemy się nawzajem popychać.
Ciekawe są trendy tego, co jest popularne w mediach społecznościowych, a co ma realną wartość, ale mały zasięg.
Zamiast doszukiwać się sztucznej wartości w pięknie, powierzchownej rozrywce i trendach, o wiele więcej sensu ma dla mnie podążanie i interakcja z ludźmi, którzy robią to, co ich spełnia i sami dobrze się z tym czują. Problem z tymi ludźmi w szczególności jest taki, że często żyją w odosobnieniu lub nie zamieszczają postów w sieci, więc trudno nawiązać kontakty. Z drugiej strony, tym bardziej jest to cenne.
Genialność i szczerość ma większą wartość niż internetowe bohaterstwo. Dopóki tego nie zrozumiesz, nie możesz doświadczyć poczucia prawdziwego szczęścia i przepływu.
W 2022 roku zatoczyłem pełne koło w kierunku React. Właściwie to mój przyjaciel Paweł mnie w to wkopał, co pomogło mi pominąć może 3 lata stopniowego poznawania i schodzenia w ślepe uliczki. W ciągu pół roku udało mi się poznać React, powiązany z nim framework Next.js, Vercel, Redux i dziesiątki bibliotek na pewnym poziomie.
W rzeczywistości był to punkt, w którym stopniowo zacząłem opuszczać świat PHP, Vue (który nadal jest dobry, ale nigdzie nie jest tak dobry jak React), a przede wszystkim wyrzucanie starego kodu.
Ten proces bardzo bolał wewnętrznie. Naprawdę dużo.
Po 10 latach rozwijania w zasadzie jednej, podstawowej technologii, nagle zaczynasz się zastanawiać, jak wyrzucić większość starej pracy, jednocześnie wkurzając jak najmniej osób.
Bo nagle stajesz przed pytaniem, jak wyjaśnić, że sytuacja się zmieniła, a rozwiązanie, które przedstawiłeś jako najlepsze jeszcze w zeszłym roku, jest w rzeczywistości zdeprecjonowane i powinieneś przejść na coś innego. Ten rozdział doprowadził do niejednej kłótni, w której nie raz zostałem oznaczony jako ****.
Z drugiej strony, na dłuższą metę opłaca się nie kłamać i powiedzieć nieprzyjemną prawdę, stracić kilku klientów i iść dalej, niż grać w maskę, która powoli będzie Cię zżerać wewnętrznie, aż Cię zniszczy.
Rok temu stanąłem przed problemem, w którym dostarczałem klientowi rozwiązanie e-commerce, którego nie mogłem już finansować in-house, a jednocześnie klient nie miał wystarczających środków na opłacenie pełnoetatowego developera. Niestety, to był mój błąd, ponieważ początkowo oferowałem rozwiązanie jako gotowy ekosystem, z którego mógł korzystać tylko za opłatą za wynajem.
W ogóle kwestię robienia szybkiego skoku w przedsiębiorczość w młodym wieku postrzegam dość ambiwalentnie.
Z jednej strony, robiąc to, szybko buduje się całkiem solidny przegląd różnych rzeczy na świecie i nabiera się świetnego nawyku pracy i rozwiązywania problemów. Z drugiej strony brakuje mu doświadczenia, pragmatycznego punktu widzenia i po prostu "strzela". W 2019 roku przeszedłem przez okres, w którym było niewiele istotnych zleceń, które mogłem sam dostarczyć, więc podjąłem sporo ryzyka i niektóre przypadki się nie opłaciły. Na przykład wspomniany błąd oferowania kompletnego rozwiązania w dziedzinie, którą rozumie się tylko z pewnych perspektyw.
Osobiście nadal uważam, że przedsiębiorczość jest najlepszym początkiem kariery, gdy wiesz, co robisz i czego chcesz. Jest to jeden z niewielu sposobów, aby nie dostać się do wyścigu szczurów (zakładając, że nie jesteś wolontariuszem tam), i nadal być istotne w ciągu kilku lat. Prawie nigdzie indziej nie uczysz się brać odpowiedzialności za rzeczy i faktycznie dostarczać, nawet niedoskonale, ale dostarczać. Uważam, że obecne młode pokolenie programistów (lub konkretne kawałki, które znam), które dostają zatrudnienie, lub z którymi pracowałem, są bardzo niestabilne pod względem niezawodności. Może tak myśli każde pokolenie o następnym, ale nie mogę się zdecydować.
Przedsiębiorczość wyniosła wiele z mojego osobistego życia i doświadczeń. Zapłaciłem trochę swoim zdrowiem. Z drugiej strony bardzo się to opłacało, nawet kosztem niestety sporadycznego łamania rzeczy.
Wniosek: trzeba nauczyć się żyć z tym, że wiele rzeczy się psuje. Kiedy jesteś osobą odpowiedzialną za projekt, będziesz rozwiązywał problemy, o których wcześniej nie śniłeś. Dopiero w biznesie i przy realizacji dużych projektów zrozumiesz, jak bardzo rzeczy są naprawdę złożone. Proste bagatelizowanie czy zaszufladkowanie po prostu nie ma sensu. Kiedy bąkasz na firmę, że coś jest nie tak lub coś nie działa, zawsze pamiętaj o poziomie złożoności, z jakim muszą sobie radzić wewnętrznie.
Lekcja: Jeśli planujesz zarabiać na życie jako agencja, zawsze informuj klienta z góry, jakie jest ryzyko. Co się stanie, jeśli. jakie jest prawdopodobieństwo, że uda się dostarczyć projekt zgodnie z obietnicą. Zawsze udowadniaj kompetencje w danym projekcie, odwołując się do innego projektu, którym zajmowałeś się w przeszłości. Jeśli podejmujesz się nowego typu projektu, w którym nie masz pewności co do powodzenia jego realizacji, uczciwie jest powiedzieć o tym klientowi z góry, nawet jeśli może to oznaczać przekazanie kontraktu komuś innemu. Możesz stracić pieniądze w tym momencie, ale nie stracisz setek godzin nadgodzin zajmując się bałaganem, z którego nie wiesz jak się wydostać.
Doświadczenie: nigdy nie będziesz dobry, jeśli nie popełnisz wielu własnych błędów i porażek. Musisz zrozumieć, że jest to część podróży. Jeśli możesz, skonsultuj swoje pomysły i wnioski z kimś, kto jest istotny w danej branży. Nigdy nie planuj projektu w taki sposób, że prawdopodobna porażka może komuś zaszkodzić. Nigdy nie zapraszaj do projektu więcej niż 30% juniorów, to się źle skończy.
Celowo wybieram okres wakacyjny na napisanie tego artykułu, aby miał on raczej mniejszy zasięg. Powodem jest to, że dotrze do mniejszej grupy osób, których komentarzy nie chcę czytać. Dzieje się tak, ponieważ Facebook ma tendencję do pokazywania postu osobom, o których wie, że mają inny punkt widzenia niż Ty i w ten sposób prowokują dyskusję.
W ciągu ostatnich sześciu miesięcy poznałem masę naprawdę fajnych ludzi. Ciekawostką jest sam fakt, że stało się to poza mediami społecznościowymi. W zasadzie zaczynam bardzo lubić poznawać ludzi osobiście. Bo kiedy otwieram profil osoby z forum dyskusyjnego, to często jestem pod wrażeniem ilości znajomych, referencji, doświadczenia zawodowego i tak dalej - jednym słowem prosta sprzedaż. Ale kiedy spotykasz kogoś osobiście na evencie czy w firmie, nie wiesz nic o tej drugiej osobie. Pozostaje tylko to, jak cię traktuje, jak odpowiada na pytania, jak omawia sprawy i jaki jest jego punkt widzenia na konkretne sprawy, którymi się zajmujesz. Nagle udawanie i sztuczna "reklama" internetu przestaje działać i nie pozostaje nic innego, jak być szczerym i prawdziwym.
Bo ta autentyczność to coś, czego w internecie naprawdę bardzo brakuje i zawsze będzie brakowało.
Jan Barášek Více o autorovi
Autor článku pracuje jako seniorní vývojář a software architekt v Praze. Navrhuje a spravuje velké webové aplikace, které znáte a používáte. Od roku 2009 nabral bohaté zkušenosti, které tímto webem předává dál.
Rád vám pomůžu:
Články píše Jan Barášek © 2009-2024 | Kontakt | Mapa webu
Status | Aktualizováno: ... | pl